Jan Marcin Szancer
Stulecie urodzin Jana Marcina Szancera Wystawa pod honorowym patronatem Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego KLEKS SPOD PIÓRKA Jego ilustracje kształtowały smak i wyobraźnię kilku pokoleń. Tego listopada przypada stulecie urodzin Jana Marcina Szancera jednego z naszych najwybitniejszych grafików-ilustratorów Zmarł trzydzieści lat temu, ale pamięta go kilka pokoleń. Jego malarskie wizje utrwaliły się w pamięci równie mocno jak pierwsze lektury Od „Kopciuszka", „Janka, co psom szył buty" i „Dziadka do orzechów", poprzez „Panienkę z okienka" i „Podróże Guliwera", aż do ,,Lalki" - wszystko to oglądaliśmy za pośrednictwem obrazków Szancera. W przeciwieństwie do wielu innych grafików rysujących dla najmłodszych uważał, że dziecko zapamiętuje wizerunki niepodobne do tych, które samo maluje. I takie właśnie tworzył - realistyczne, lecz nieco upiększające rzeczywistość. Znał znakomicie historię sztuki, przedmiotu i kostiumu, toteż bez większego problemu odtwarzał sceny z przeszłości. Gdy przenosił czytelników w minione epoki, stosował przydymioną, subtelną gamę barw - jak na spłowiałych ze starości malowidłach czy fotografiach. Kiedy ilustrował „Podróże Guliwera", zastosował technikę kojarzącą się z dawnym drzeworytem: w czarnym podkładzie modelował sylwetki białymi kreskami. Postaci wymyślone przez Szancera wyróżniały się elegancją, wdziękiem i smukłością. Z urodą zaś bywało różnie... Co najważniejsze, stworzeni przezeń ludzie poruszali się i gestykulowali z teatralną przesadą, a ich oblicza wyraziście odzwierciedlały uczucia i emocje. Słowem, byli trochę przerysowani, lecz wiarygodni. Akurat tacy, żeby bez trudu rozpoznać ich charakter i intencje. Kiedy nakręcano filmową wersję „Akademii Pana Kleksa", głównemu bohaterowi nadano taki wygląd, jaki Szancer wykreował kilka dekad wcześniej. Artysta miał świadomość, że wizerunek Kleksa trafiony został w dziesiątkę. Przepowiadał: „Nie może być inny pozostanie takim, jakim go stworzyłem". Podobnie inne postaci ze światowej i polskiej klasyki - utożsamiamy je z wyobrażeniami Szancera. Sam też był barwną osobistością, człowiekiem-instytucją. W czasie studiów w krakowskiej ASP planował karierę rzeźbiarza bądź autora gigantycznych fresków To Xawery Dunikowski dostrzegł w nim talent ilustratora i nie pomylił się. Dwieście książek opracowanych przez Szancera to zaledwie część jego aktywności. Dwadzieścia lat prowadził pracownię na warszawskiej ASP, kilkanaście lat pełnił funkcje naczelnego w Wydawnictwach Dziecięcych „Ruch", zajmował się scenografią teatralną (np. „Moralność pani Dulskiej") i filmową (m.in. „Awantura o Basie", „Panienka z okienka"), był naczelnym scenografem w Operze Warszawskiej („Aida", „Pan Twardowski", „Kot w butach"), przez kilka lat kierował Doświadczalnym Ośrodkiem Telewizyjnym. W Galerii Grafiki i Plakatu (wystawa do 12 grudnia) zaprezentowano przede wszystkim oryginały ilustracji oraz przykłady projektów kostiumów O tym, że był to artysta ogromnie lubiany najlepiej świadczy to, że prace rezerwowano jeszcze przed otwarciem wystawy A wernisaż przebiegał w szczególnej atmosferze zbiorowych wspomnień. Monika Małkowska Rzeczpospolita 29 listopada 2002